On jest rozbrajająco rudym Irlandczykiem, z powołania - muzykiem, tymczasowo ulicznym i z "normalną" pracą, o której nie warto wspominać. Ona jest imigrantką z Czech i uwielbia jego piosenki. Stoją na chodniku, okręceni szalikami i wełnianymi swetrami, i rozmawiają o jego byłej dziewczynie i zepsutych odkurzaczach.
Owszem, jest to film o uczuciu. Ciepły, prosty i zwyczajny. Wzruszający również: z sali 2 wychodziłam, wycierając oczy szalikiem. Ale przede wszystkim jest to film o muzyce. O marzeniach. O narodzinach piosenek. I to, co najważniejsze w tym obrazie zostało przekazane właśnie w piosenkach.

Akustyczna muzyka z półki niedaleko Damiena Rice'a czy Belle & Sebastian. Polecam. I warto zobaczyć, jak wypada w filmie.
PS. Po wpisaniu "once soundtrack" w wyszukiwarkę, znalazłam prawie wyłącznie pozycje z tytułem Once More With Feeling :P
Owszem, jest to film o uczuciu. Ciepły, prosty i zwyczajny. Wzruszający również: z sali 2 wychodziłam, wycierając oczy szalikiem. Ale przede wszystkim jest to film o muzyce. O marzeniach. O narodzinach piosenek. I to, co najważniejsze w tym obrazie zostało przekazane właśnie w piosenkach.

Akustyczna muzyka z półki niedaleko Damiena Rice'a czy Belle & Sebastian. Polecam. I warto zobaczyć, jak wypada w filmie.
PS. Po wpisaniu "once soundtrack" w wyszukiwarkę, znalazłam prawie wyłącznie pozycje z tytułem Once More With Feeling :P